sobota, 18 października 2014

Europejskie Centrum Solidarności - Stocznia Gdańska ultranowoczesnym wehikułem czasu


O dzisiejszej Solidarności można mieć różne zdanie, o tej historycznej pewnie też. Możliwe, że można było zrobić to lepiej, albo i nie. Trzeba jednak przyznać, że Solidarność odegrała ważną rolę w krajowej historii i warto o niej pamiętać. Czy jest jakieś inne miejsce, gdzie można było zrobić to lepiej?

Nie! Gdańsk, Stocznia Gdańska i Wałęsa to niepodważalne symbole tamtych czasów. Miałem to szczęście, że kilka dni po otwarciu Europejskiego Centrum Solidarności gościłem w Gdańsku. Nie żałuję ani jednej minuty poświęconej na wizytę w ECS. Wychodząc z ogromnej wystawienniczej hali czułem "narodową dumę" i to nie tylko z powodów historycznych, tego że zdołaliśmy się postawić i wygrać, ale też ze sposobu upamiętnienia tamtych wydarzeń.

Gdańskie muzeum Solidarności jest po prostu świetne! Po przekroczeniu stoczniowej bramy zderzamy się z mieszanką historii i nowoczesności w najlepszym wydaniu. W tym miejscu współczesna elektronika współgra z cieniami poprzedniego systemu i blaskami bohaterskiego zrywu Polaków. Cieszy fakt, że nie jest to smutne muzeum z eksponatami odgrodzonymi linami. W tym miejscu historii możemy dosłownie dotknąć, możemy zderzyć się z pustymi półkami sklepu "Społem", usiąść w pokoju przesłuchań czy powąchać zapachu farby z powielacza.







 
Ci, którzy nie pamiętają "tamtych czasów", a m.in. ja do tej grupy się zaliczam, mogą zobaczyć jak wyglądała milicyjna "suka".



Jest też kilka wnętrz z epoki: sklep z pustymi półkami, typowe mieszkanie, piwnica wypełniona powielaczami czy pokój przesłuchań z orzełkiem bez korony.





Spore wrażenie robi też wielka tablica z karteczkami na których każdy z gości może napisać coś od siebie. Wiadomości były przeróżne i w przeróżnych językach.



Po wyjściu z Europejskiego Centrum Solidarności warto zrobić jeszcze kilka kroków i udać się do Sali BHP - miejsca gdzie podpisano porozumienia sierpniowe.

 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz